GRAFFITI ŚMIERCI cz II

GRAFFITI ŚMIERCI cz II

GRAFFITI ŚMIERCI cz II
autorem artykułu jest Karol Karolczyk

Jedynie energiczne katalogowanie i porównywanie zwrotów oraz rysunków mogło ujawnić taką zależność. I stąd właśnie waga tych fotografii. Tyle rąk odcisnęło tu swe piętno; tyle umysłów pozostawiło tu swe, niejednokrotnie banalne, znaki. Gdyby potrafiła odnaleźć jakiś wzorzec, jakiś dominujący motyw, praca spotkałaby się z prawdziwym zainteresowaniem. A tym samym i jej autorka.

- Co robisz? - spytał głos dobiegający zza pleców. Obróciwszy się, porzucając spekulacje, ujrzała młodą kobietę z wózkiem stojącym na chodniku za nią. Wygląda na zmęczoną - pomyślała Helen i zatrzęsła się z zimna. Dziecko w spacerówce płakało cicho, brudnymi palcami ściskając kurczowo pomarańczowego lizaka i rozpakowaną tabliczkę czekolady. Brązowa masa i resztki galaretek znaczyły przód jego kurteczki.
Helen posłała kobiecie wątły uśmiech; tamta wyglądała, jakby bardzo go potrzebowała.

- Fotografuję ściany - odparła, jakkolwiek było z pewnością całkiem oczywiste co robi.
Kobieta - może mieć najwyżej dwudziestkę, zawyrokowała Helen - zapytała: - To znaczy te świństwa?
- Napisy i rysunki - wyjaśniła Helen. A potem dodała - tak, te świństwa.
- Jesteś z zarządu osiedla?
- Nie, z uniwersytetu.
- Okropność - rzekła kobieta. - Sposób w jaki to robią, I to nie tylko dzieciaki.
- Nie?
- Dorośli faceci. Dorośli też. Gówno ich wszystko obchodzi. Robią to w biały dzień. Można ich zobaczyć... w biały dzień.
Spojrzała na dziecko, które ostrzyło swego lizaka o ziemię. -Kerry ! - upomniała go, lecz chłopczyk nie zwracał na nią uwagi.
- Chcą to wszystko zamalować? - spytała.
- Nie mam pojęcia - odparła Helen i wyjaśniła ponownie: -Jestem z uniwersytetu.
- Och! - zdziwiła się kobieta, jak gdyby usłyszała coś nowego.
- Więc nie masz nic wspólnego z Zarządem ?
- Nie.
- Niektóre są wulgarne, co? Naprawdę okropne. Gdy na nie patrzę, czuję się zakłopotana. Zdarzają się też cytaty z biblii.
Helen potaknęła, rzucając okiem na chłopczyka w spacerówce. Kerry postanowił przezornie włożyć sobie lizaka do ucha.
- Przestań! - rozkazała matka i pochyliła się, aby dać mu po łapkach. Klaps, w istocie bezbolesny, pobudził dzieciaka do płaczu. Helen skorzystała z okazji i zajęła się na powrót zdjęciami. Jednak kobieta nadal miała ochotę na pogawędkę.
- Można się na nie natknąć nie tylko na zewnątrz - powiedziała.
- Przepraszam? - spytała Helen.
- Włamują się do pustych mieszkań. Zarząd próbował je jakoś zabezpieczać, ale nic z tego nie wyszło. Włamują się i tak. Używają ich jako toalet i wypisują te świństwa na ścianach. Rozpalają również ogniska. Potem nikt już nie może się do takiego mieszkania wprowadzić.


--
:)

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zobacz takze:
Inteligencja Twojego dziecka, czyli co każdy mądry rodz
Skuteczne pozycjonowanie stron
Sklepy sportowe – kryteria wyboru
Nowoczesne aparaty cyfrowe
Hale namiotowe